piątek, 4 października 2013

Wróżka, wróżki, czarodziejki... // The Fairy, Fairies...

Tytułowe wróżki czy czarodziejki lub, jeśli ktoś woli, skrzydlate duszki, to nic innego, jak polskie tłumaczenie angielskiego słowa the Fairy (lm Fairies).
Jeśli mam być szczera, wolę po prostu oryginał Fairy...
Można oczywiście spytać, dlaczego???
Chyba dlatego, że jednak wydają mi się one bliższe elfom, nie wspominają o elfach Tolkiena ... Bo jak wiadomo, są elfy i elfowie. Ja jestem, nie to, że bezkrytyczną, ale jednak wielką wielbicielką tych drugich. Jednak tyle wody już upłynęło w rzekach, a często nawet i same rzeki znikły z powierzchni, że jakoś właśnie elfy się ostały w powszechnej świadomości... Od nich już tylko dwa kroki do fairy...  Po drugie zaś w tradycji angielskiej i irlandzkiej zarówno elfy, jaki i fairy są dużo mocniej usadowione i tak naprawdę jeszcze nie tak dawno ludzie mocno się z nimi liczyli. Przypuszczam, że i dzisiaj też takich nie brakuje. ( O tym więcej kiedy indziej...)
Skąd mi się nagle zebrało na te rozważania o elfach, wróżkach czy fairies... Wszystko to za sprawą malarstwa oczywiście. Niedawno poszukując czegoś w niezmierzonych czeluściach internetu, natknęłam się na obrazy malarza wcześniej mi nieznanego i z miejsca uległam totalnemu oczarowaniu.
William M. Timlin , architekt i ilustrator, autor The Ship that Sailed to Mars, klasycznej pozycji w angielskiej fantastyce dziecięcej (choć osobiście jestem przeciwniczką takiego podziału). Niestety, u nas nie została jeszcze przetłumaczona... Tę swoją opowieść osobiście zilustrował, i jak on to zrobił...
Marzy mi się, że w jakiejś nieodległej przyszłości wyhaftuję obraz, odwzorowując jego 'The Fairies Forrest' - jestem zauroczona tym obrazem...



Czyż fairies nie są tutaj urocze po prostu...





I druga osobistość, na której nieliczne zresztą prace się natknęłam. Niestety prawie nic nie udało mi się dowiedzieć o samej malarce... Jest nią Hilda Hechle... gdyby ktoś coś wiedział, to proszę o wpis lub może jakieś linki :)


Nie mogę się powstrzymać od skomentowania tego obrazu. Może nie sama Królowa Fairies, ale być może dwórka z jej orszaku odcina lok swoich włosów jako zapłatę za dostarczone towary... Zobaczcie tylko, jaka kolejka z najróżniejszymi produktami się ustawiła... końca jej nie widać. Nic dziwnego, dostać lok włosów Fairy to królewski zaiste dar, nie dający się w zasadzie niczym zrównoważyć...
Tylko spójrzcie na zachwyt i pożądliwość wokół...
I tu nieodparcie nasuwa mi się na myśl krasnolud Gimli, który też otrzymał królewski dar w postaci dwóch czy trzech włosów Galadrieli i uważał, że został najbardziej ze wszystkich obdarowany... (zainteresowanych odsyłam do Profesora Tolkiena i jego Władcy Pierścieni).


'A Moonlight Phantasy'


Część z tych obrazów umieściłam na pasku bocznym, by od razu cieszyły moje oko, kiedy tylko zajrzę do mojego Zacisza...
Ciąg dalszy moich skromnych dywagacji na temat zauroczenia malarstwem dotyczącym faries, elfów czy wróżek nastąpi niebawem...

Pozdrawiam Wszystkich bardzo serdecznie po bardzo długim niewidzeniu :)

5 komentarzy:

  1. Cieszę się, że miałaś natchnienie, żeby znów coś napisać. Wróżki i elfy (elfowie?) nie są istotami jakoś szczególnie mi bliskimi, ale prace Timlina, które pokazałaś są niesamowite. Nie określiłabym ich jako piękne, tym bardziej nie słodkie, tylko właśnie niesamowite. Szczególnie podobają mi się te ze zdjęcia pierwszego i czwartego. Ten klimat tajemniczości, może nawet grozy... Uwielbiam! Dziękuję, że się podzieliłaś "zdobyczą". Lidka

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki :) Te elfy i ci elfowie (więcej przy innej okazji...). A prace Timlina są fantastyczne, ale czy klimat grozy w nich można odnaleźć... raczej nie... Na tajemniczość mogę się zgodzić... Ciąg dalszy nastąpi :)
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam, czekam na ten ciąg dalszy:) L

    OdpowiedzUsuń
  4. pan Tolkien stworzył opowistkę od A-Z, tj. również
    zilustrował - wydawnictwo pokusiło się na wersję
    kolekcjonerską - po jednej stronie wersja drukowana
    po drugiej zaś - rękopis autora właśnie z Jego prawie
    dziecięcymi widoczkami ale i skreśleniami...
    ("Pan Błysk" - wyd. Pruszyński))

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, na temat twórczości Tolkiena wiem chyba dość sporo... Jest absolutnym unikatem wśród parających się piórem. nie tylko stworzył świat elfów i ludzi (i w bardzo wielu wypadkach go zilustrował), stworzył ich języki, a także tysiące drobiazgów dot. ich życia.... Potrafił rysować nawet kobierce będące wyposażeniem komnat... To jedyny taki twórca, prawdziwy ewenement i za to go kocham !!!

    OdpowiedzUsuń